środa, 18 maja 2016

76. Pożegnanie z Afryką


Styczeń, luty 2016


    
   Aż nadszedł w końcu dzień ostatni mojego pobytu w Etiopii. W mieście Awasa, pewnego poranka, nastąpiło smutne pożegnanie z resztą ekipy. Ja pojechałem lokalnym busem do Addis Abeby, a oni ruszyli na dalsze eksplorowanie Etiopii. Zwiedzili piękny Harar (gdzie karmili hieny) oraz tajemnicze kościoły Lalibeli. Przeżyli jeszcze tydzień niezwykłych przygód. Asia i Jurek podzielili się kilkoma zdjęciami:
 
takie dziwy, tylko w Afryce

Taitu Hotel. Najstarszy, niezwykle klimatyczny hotel w Addis Abebie. 

hieny i człowiek

dżelada brunatna, rodzina: koczkodanowate

kościół wykuty w skale. Lalibela

    
termitiera
   Ja pojechałem, jako się rzekło, z lokalsami w kierunku stolicy. Ponieważ byłem białym rodzynkiem, zostałem specjalnie potraktowany. Posadzili mnie z przodu auta, obok kierowcy i obdarowali wielkim wiechciem czata, którego oskubałem z liści zanim dotarłem do Addis. Tam, zakręcony jak słoik z gruszkami, pokręciłem się kilka godzin i dotarłem na lotnisko. Pożegnałem Afrykę. Wiem, że to nie koniec. ,,Jeszcze tu ku… wrócimy”, jak mawiał pewien znany aktor, w równie znanym filmie.
  
   Kończy się również moje pisanie o Etiopii. Może komuś coś się kiedyś przyda, może kogoś zainspiruje jakieś zdjęcie. Może ktoś zechce odwiedzić zdumiewającą Etiopię. Nie opisałem na tym blogu wiele rzeczy. Nie pisałem o wyprawie łodzią po jeziorze w parku narodowym Nech-Sar, pośród wielkich krokodyli i stad hipopotamów. Nie pisałem o show jaki dałem w mieście Shashamene, które jest ziemią obiecaną ruchu Rastafari, nie opisałem jak bawią się na tutejszych dyskotekach. Część przygód zostawiam dla siebie… i wnuków:)
  
dzieciaki w Etiopii są wszędobylskie

za miód można mieć tu żonę, więc...

bananera

piękno Etiopii



biały człowiek brudzi się na ciemno, a czarny- na jasno

ludzie Etiopii...

...są mili...

... i bywają piękni

   Jedno tylko na koniec chcę wspomnieć. Fenomen cesarza Hajle Sellasje. Rozmawiałem z kilkoma miejscowymi na jego temat. Ciekawe, bo wszyscy mieli o nim pozytywne zdanie. Był czas za jego rządów, gdy ludzie na południu Etiopii umierali z głodu. Tymczasem w Addis Abebie codziennie lądował samolot z Londynu ze świeżym  jedzeniem dla psów władcy. Mimo to rozmówcy wypowiadali się o nim ciepło. Może dlatego, że czerwony terror, który nastąpił potem okazał się jeszcze gorszy. Jedno cieszy. Nie ma już w Etiopii masowych śmierci z głodu. Nie ma już czerwonych. Oby nigdy tam nie wróciło ani jedno, ani drugie.
 
salto mortale


czasem w oczy zajrzał strach...
... w Nech Sar

do zagrody...

...wieczorową porą

pierwszy raz opaliłem się w Afryce. Nie ostatni



 Przysłowie gruzińskie:
Aby poznać człowieka, trzeba zostać jego towarzyszem podróży.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz