wtorek, 10 maja 2016

75. Lud Konso



Styczeń, luty 2016


   Między nami mówiąc, nie bardzo chciało mi się zwiedzać New York w Etiopii, zwany czasem Manhattanem. Po krótkiej jeździe, gdy dotarliśmy na miejsce, byłem jednak zadowolony. Bardzo ciekawe formacje zrobiły na nas duże wrażenie. Pośród gromadki dzieci (co jest powszechne w Etiopii) podziwialiśmy siły natury i na własne oczy można było się przekonać co znaczy erozja. Słońce grzało pięknie, dzieci sprzedawały nam malachity i inne kamienie czy kryształy, których można sporo z kanionu wydobyć. Na koniec uraczyły nas tańcem i śpiewem z takim entuzjazmem, że ciężko było mi ukryć podziw dla nich, a nawet wzruszenie.






pola tarasowe


    Ruszyliśmy w dalszą drogę parę kilometrów by dotrzeć do wioski, a właściwie miasteczka ludzi Konso. O w mordę, ależ tu ciekawie. Okazało się, że ta mniejszość etniczna buduje oprócz pól tarasowych, co nie jest powszechne w Afryce, prawdziwe miasta - twierdze. Dostaliśmy przewodnika, mieszkańca tej miejscowości, który zaczął nam objaśniać ciekawe zwyczaje tego ludu.Opowiadał nam dlaczego te warownie powstały. Nie trudno się domyśleć, że chodzi o obronę przed wrogami i dzikim zwierzem. Cała kilkutysięczna osada otoczona jest kamiennym murem i drewnianą palisadą. W środku są wąskie przejścia pośród kamiennych wałów. Prawdziwy labirynt korytarzy. Każda rodzina swoje domostwa również grodzi kamienno-żerdziowym murem.
takie są tu ,,ulice"

Lud Konso zajmuje się uprawą kukurydzy, sorgo, bawełny, bananów i kawy. Ważne znaczenie dla nich ma również pszczelarstwo. Zostajemy zaproszeni do degustacji piwa z sorgo i gotowanej fasoli. Piwo o konsystencji wodnistej kaszy manny smakuje dość kiepsko. Fasolę natomiast pochłonąłem w sporych ilościach, bo głód mi doskwierał, a pozostali uczestnicy, zadowolili się symboliczną jej ilością. Z pełnym brzuchem czekałem na sensacje żołądkowe, które jednak szczęśliwie nie nadejszły. Ciekawe opowieści snuł nasz przewodnik, których nie będę tu opisywał. Polecam szanownemu czytelnikowi wybrać się do Etiopii i na własne oczy przekonać się o niezwykłości tego kraju. Wspomnę tylko o ciekawym zwyczaju, który pokazuje hardość ludu Konso. Młodzieniec, który chce zmienić stan cywilny, musi wykazać się siłą, która jest niezbędna, żeby zapewnić byt swojej rodzinie. Dlatego też poddawany zostaje próbie kamienia. Musi taki delikwent, z ziemi, na głównym placu miasta, podnieść kamień (40-50 kg) unieść go nad głową i upuścić do tyłu. Jeśli temu nie podoła… musi ćwiczyć, nie ma innej rady.
dach zwieńczony garnkiem




maluch i totemy

próba kamienia



czaję się na fasolę i piwo


Miło się spacerowało po miasteczku, ale czas było się w końcu pożegnać. Dzieci jeszcze chwilę pośpiewały na pożegnanie: https://www.youtube.com/watch?v=w-dvS4mawfc i już nas tam nie było.

Aha, tu Pan Cejrowski nakręcił odcinek ,,Boso przez świat”, pt: Warownia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz