17.11.2014
Siedzę w dobrze mi
znanej z poprzedniego roku knajpce na
Soi Rambuttri w Bangkoku. Godzina przedpołudniowa. Dotarłem tu z
lotniska busikiem za rozsądną cenę i zainstalowałem się w swoim ulubionym hotelu
- Rambuttri Village. Teraz zajadam pyszne, tajskie śniadanko i piję mocno
schłodzone piwko. Z reguły nie zaczynam
dnia od piwka, ale za chwilę idę spać. Nie zamierzam walczyć z jet lagiem
(zmęczenie spowodowane różnicą czasu).
Garstka technicznych informacji.
Rozpoczynam dziś
swą kolejną azjatycką przygodę. Tym razem mam w planach: Tajlandię, Birmę,
Malezję i Laos. I ….cały miesiąc przygód przede mną. Jeśli chcecie, to jedźcie
ze mną, czyli czytajcie kolejne wpisy. A najlepiej, pojedźcie do Azji
Południowo-Wschodniej. To jest główny cel mojego bloga. Zachęcić, zaintrygować,
zaciekawić, pokazać, że nie trzeba do tego jakichś wielkich talentów, odwagi
czy zawrotnych sum pieniędzy. Nie jestem podróżnikiem i na takiego nie chcę się
kreować i z tego powodu, być może do
kogoś dotrę. Z radością stwierdzam, że jest garstka osób, którym moje
poprzednie wpisy podobały się. I choć nosiłem się z zamiarem zaprzestania
pisania, to jednak będę kontynuował proceder. Pochwalę się w tym miejscu (ach,
próżności ludzka), że mój wpis o podróży przez jezioro Tonle Sap w
Kambodży otrzymał nagrodę na portalu: globtroter.pl.
Tak jak „w poprzednim sezonie” proszę o wybaczenie błędów
ortograficznych, interpunkcyjnych i innych niedociągnięć. Nie mam nijakiego przygotowania,
jeśli chodzi o słowo pisane. W razie pytań, proszę o kontakt : ar.mal@interia.pl. Komentarze pod postami (choć
za dużo ich się nie spodziewam) mile widziane. Postaram się umieszczać więcej
zdjęć w kolejnych wpisach. A propos, zapraszam do obejrzenia kilkudziesięciu
ujęć z Birmy: https://www.youtube.com/watch?v=xuMw9KrVIfo&spfreload=10
Koniec garstki technicznych informacji.
Tak więc kończę
śniadanko i niespiesznie udaję się do hotelu. Jeszcze rozmawiam chwilę z
kolegą- Birmańczykiem, którego poznałem w zeszłym roku, a który jest
naganiaczem do krawca i znikam w czeluściach korytarza. Po chwili śpię snem
sprawiedliwego w swoim pokoiku.
Po południu
leniwie krzątam się po dobrze mi już znanych uliczkach. Z radością stwierdzam,
że słyszy się polskie głosy. Czyżby to efekt mojego bloga?;) Co jeszcze rzuca
mi się w oczy? Mnóstwo sprzedawców aparatów fotograficznych na wysięgniku do
robienia selfie, czyli samojebek, jak się to teraz określa. No cóż, znak
czasów. Po kolacji w postaci rybki z grilla, udaję się w tą część Rambuttri gdzie
grają na żywo soliści i zespoły. Wieczór jest przecudny. Poznaję 3 Niemki,
Duńczyka i Holendra i bawimy się długo w noc. Rzekłbym, za długo. Ale tak już
ze mną jest, gdy po wielu miesiącach posłuchy, brzmią mi w uszach dźwięki
gitar. Potem jeszcze pląsamy na ulicy w rytmie techno, co już nie jest w moim
stylu. Ale po takiej konsumpcji, jak dzisiejszego wieczoru, wszystko się może
zdarzyć. I się zdarza. Wracam do hotelu o 3 w nocy.
Przez przypadek ( podobno nie ma przypadków jest tylko 'coincidence") trafiłam na Twój/Wasz blog /stronę i tak trzymać! Super! Keep writing.Boska stronka/stronki wypełnione przydatnymi informacjami.Byłam tylko w Tajlandii ale wszystko co piszesz, czuję i chyba Azja południowo-wschodnia jest dla mnie tym co tygryski lubią najbardziej :).
OdpowiedzUsuńEwa
Zapraszam do kupna książki:)
UsuńI dziękuję za miłe słowa :)
Książka do nabycia w księgarniach:)
UsuńKsiazke kupię napewno,tylko gdzie najkorzystniej cenowo ?Bezpośrednio u Wa czy z jakiejś księgarni ?
OdpowiedzUsuńEwa